ŚNIADANIE ZAMIAST... REKLAMY. Najważniejszym elementem cotygodniowych spotkań lokalnych grup BNI (nie mylić z popularnym wskaźnikiem BMI) - na jednym z których natrafiliśmy na kilkoro przedstawicieli small biznesu z naszego miasta - jest 60-sekundowa autoprezentacja, podczas której każdy z członków grupy ma możliwość zaprezentowania swojej firmy. W trakcie takich „biznesowych śniadań” nawiązują oni nowe kontakty i zdobywają zlecenia. Najbliżej naszego miasta odbywają się spotkania gliwickiej grupy Kreacja. Należą do niej przedstawiciele średniego i małego biznesu z naszego województwa, a nawet ościennych.

Na jedno z takich „śniadań biznesowych”, odbywających się w piątki o godzinie 6.30 w jednej z miejscowych restauracji zaprosiła nas Irena Chmurzyńska, Główna specjalistka BHP w pilchowickiej firmie, zajmującej się tym tematem. – Spotykamy się tak wcześnie, by każdy zdążył do swych codziennych zajęć – tłumaczy Chmurzyńska. BNI regularnie organizuje bezpłatne szkolenia pomagające członkom dopracować krótkie z konieczności prezentacje. Prowadzona przez blisko 1000 franczyzobiorców w 73 krajach rozwija się coraz szybciej także w Polsce.
Na miejscu spotykamy - między innymi - dr Beatę Bieniek, adwokat z zabrzańskiej kancelarii przy ul. 3-go Maja 22, która właśnie dołączyła do grupy. Ale Maria Kulawik-Coronado (przedsiębiorstwo Macos, handlujące artykułami biurowymi), choć jest w niej zaledwie od dwóch miesięcy, zyskała już więcej zamówień, niż wcześniej za pomocą profesjonalnej reklamy. – Przyjeżdżam tu od pół roku i już co najmniej trzykrotnie ze sporą nawiązką zwróciły mi się koszty wpisowego i składek. – cieszy się Kornelia Harwarth, właścicielka klubu Mrs. Sporty w Gliwicach. – Oszczędzam nie tylko na reklamie, ale najważniejsze, nie tracę cennego czasu na szukanie klientów, którzy teraz przychodzą do mnie z polecenia członków grupy.
  W grupie nie ma konkurencji, bo jej zarząd – między innymi Chmurzyńska – dba, by każdy członek reprezentował inną branżę, lub działał na innym terenie. Skład grupy nie jest stały, bo by w niej się utrzymać, trzeba być aktywnym, czyli powodować, by inni jej członkowie zyskiwali nowe kontakty i zlecenia. Wymierne efekty tych działań, o których chętnie opowiadają ich beneficjenci, są skrupulatnie kontrolowane przez zarząd.
  Danuta Poholik-Monka dołączyła do grupy 5 miesięcy temu na wakujące miejsce (skład grupy jest liczebnie ograniczony). - By sprostać dodatkowym zleceniom zatrudniłam kolejnego pracownika – przyznaje. Takie opowieści można by mnożyć, choć grupa działa od niedawna. – Preferujemy „biznes sąsiedzki”, czyli z bezpośredniego polecenia. A za naszych członków, których firmy dokładnie „prześwietlamy” przed przyjęciem w nasze szeregi, możemy ręczyć – kończy wiceprezes Kreacji, Tomasz Lemański.