DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNA. Zabrzańskie towarzystwo teatralne T.art otrzymało po Bożym Narodzeniu urzędowe pismo o konieczności zmiany swej siedziby z dniem 1 stycznia 2025 roku. Podobne wypowiedzenia lokali otrzymały prawdopodobnie wszystkie firmy skupione w Centrum Organizacji Pozarządowych, działającym od dwudziestu lat przy ul. Brodzińskiego 4. Na przeprowadzkę miały kilka dni...

- To jest - delikatnie mówiąc - niepoważne, by zaskakiwać nas takimi decyzjami – mówi Maria Popławska, prezes T.art, znana i ceniona animatorka życia teatralnego w Zabrzu, przebywająca akurat w Warszawie (tam mieszkają jej córki, znane aktorki teatralne i filmowe Aleksandra i Magdalena Popławskie). – Gdy my staramy się o wsparcie i pomoc finansową czy rzeczową na naszą działalność to wymaga się od nas trudnych do określenia przy pracy kulturalnej dokumentacji i terminów… A tutaj proszę – nie dochowuje się żadnych rozsądnych okresów, tylko w parę dni, w okresie świątecznym i praktycznie jedynym wolnym czasie dla rodziny w roku, mamy sobie zorganizować nowe miejsce. 

KONTROWERSJE. To już wydaje się być niemal pewne, a nasze wcześniejsze podejrzenia potwierdzają się. Obecna władza miejska Zabrza buduje w gminnej spółce ZARI swoiste medialne centrum dowodzenia i kreowania nadszarpniętego wizerunku prezydent Agnieszki Rupniewskiej przed spodziewaną na wiosnę inicjatywą referendalną o jej odwołaniu. By rozkręcić całą „propagandową” machinę nie tylko ściągnięto do spółki (lub nawiązano współpracę) z dawnymi dziennikarzami (w tym głównie z Gliwic), to podczas ostatniej sesji Rady Miasta w trybie nagłym i pilnym wpompowano w tę spółkę pół miliona złotych! Mimo tego, że ZARI nie „bieduje” bo ma na koncie odłożone aż 3,3 mln zł! A dzieje się to wszystko w momencie, gdy prezydent Rupniewska tnie równo różne wydatki samorządowe: zwolniła stu urzędników, zainicjowała likwidację Zespołu Szkół nr 17, skasowała kilka inwestycji (np. budowę nowej remizy dla strażaków z Kończyc), blokuje inwestycję gospodarczą na hałdzie w Biskupicach i podnosi (wspólnie z Radą Miasta) różne lokalne opłaty i podatki.

Pierwsze efekty wizerunkowego wzmożenia już są widocznie: nazajutrz po sesji całe miasto zalane zostało (a w niektórych miejscach wręcz zaśmiecone) zupełnie nową gminną gazetką „Puls Zabrza” (w absurdalnie wysokim nakładzie 50 tys. egzemplarzy) zachwalającą obecną władzę miejską i właśnie uchwalony budżet (oparty w głównej mierze na astronomicznej pożyczce z ministerstwa finansów). W ZARI zaczęło też działać – jak to ujęła w odpowiedzi do redakcji GŁOSu prezydent Rupniewska – wirtualne biuro prasowe. To twór, który nie istnieje w strukturze urzędu miejskiego, a który rozsyła komunikaty prasowe do mediów bez choćby jednego podpisu autora tekstów czy telefonów kontaktowych. Ot, taka komunikacja medialna wyłącznie w jedną stronę. Bo rzecznika prasowego gminy w dalszym ciągu nie ma, a na odpowiedzi na zapytania prasowe od prezydent Rupniewskiej w sprawie np. jej związków z Collegium Humanum czekamy już drugi miesiąc.

FELIETON. No i wyszło szydło z worka. Karol Fedorowicz uchodzący za szarą eminencję śląskiej polityki i głównego „wodzireja” kampanii wizerunkowej Agnieszki Rupniewskiej w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich – jednak jest zatrudniony w zabrzańskim samorządzie. Konkretnie zaś ów „macher” od polityki medialnej poprzedniego marszałka województwa śląskiego znalazł bezpieczną (i zapewne dobrze płatną przystań) w gminnej spółce ZARI. Wróbelki ćwierkają, że podobno jest tam ważniejszy od samej prezes czyli żony byłego prezydenta Zawiercia z Koalicji Obywatelskiej. Trudno powiedzieć, na ile w tym prawdy, a na ile dopowiedzeń zdziwionej załogi spółki. Pracownikom zresztą nakazano siedzieć cicho i niech ręka boska ich broni przed napisaniem kolejnej anonimowej skargi w sprawie Fedorowicza do radnych miejskich. Po ostatniej sesji Rady Miasta niemalże pewne się wydaje, że odpowiada on za budowanie „proponagandowego”i medialnego centrum dowodzenia obecnej władzy miejskiej.

GMINNE ZARZĄDZANIE. Nowe kierownictwo gminnej spółki MOSiR prowadzi od początku ubiegłego miesiąca procedurę restrukturyzacji upadłościowej i dokonało w tym zakresie oficjalnego zgłoszenia do krajowego sądu dłużników. Na razie nie oznacza to, że firma zostanie zlikwidowana, lecz że wszystkie jej zobowiązania zostały niejako zamrożone w celu wypracowania ze wszystkimi wierzycielami zasad ich spłaty. Jednocześnie prezydent miasta w trybie nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników wyraziła zgodę na dalsze funkcjonowania spółki w obecnej formule, a dodatkowo przekazała jej na najpilniejsze wydatki 1 mln zł. Takie są główne konkluzje posiedzenia komisji gospodarki komunalnej Rady Miasta w Zabrzu. Z kolei według naszych ustaleń, w spółce trwa też mała rewolucja kadrowa. Z pracy odeszło 10 osób, zaś od kwietnia przyszłego roku kolejnych 35 kolejnych pracowników ma być przeniesionych do gminnej Jednostki Gospodarki Nieruchomości, która na wiosnę ma przejąć utrzymanie większości terenów zielonych w mieście.

GMINNA OŚWIATA. Spór o istnienie Zespołu Szkół nr 17, który nagle pojawił się w lokalnej debacie w połowie listopada, wszedł w kolejną, formalną już fazę: w poniedziałek (9 grudnia) prezydent miasta wyłożyła wreszcie karty na stół przedkładając Radzie Miasta do zaakceptowania dwie – na razie - intencyjne uchwały o rozpoczęcia procesu likwidacji placówki i przeniesieniu jej dotychczasowych klas do Zabrzańskiego Centrum Kształcenia Ogólnego i Zawodowego, mieszczącego się zresztą w tym samym budynku przy ul. Piłsudskiego 58. Te propozycje nim trafią pod głosowanie całej Rady Miasta, wpierw musiały zostać omówione przez mniejszą grupę radnych zasiadających w komisji edukacji. Rozmowa na ich temat przebiegła w nad wyraz burzliwej atmosferze i bynajmniej nie zakończyła się wydaniem pozytywnej opinii. Co jednak nie zatrzyma procesu likwidacji… Brak jasnego stanowiska komisji edukacji nie ma bowiem większego znaczenia, bo tak naprawdę będzie liczyła się tylko i wyłącznie decyzja całej Rady Miasta, która uchwałami przedstawionymi przez prezydent zajmie się na jej najbliższym posiedzeniu, a więc 18 grudnia.

KONTROWERSJE. Nowe władze Zabrza z dumą odsłoniły tablicę związaną z nadaniem rondu (zbieg ulic 3 Maja/Goethego) przy centrum przesiadkowym imienia św. Kamila – Patrona Miasta, czym pochwaliły się w mediach społecznościowych Telewizji Zabrze i na stronie internetowej magistratu. To niewątpliwie ważny gest upamiętniający świętego, który swe życie poświęcił służbie chorym. Rzecz jednak w tym, że obecny obóz władzy był zdecydowanie przeciwny nadaniu takiego imienia rondu, gdy stosowna uchwała z inicjatywy ówczesnej prezydent Małgorzaty Mańki–Szulik była podejmowana przez Radę Miasta zaledwie pół roku temu. Co się przez ten czas takiego wydarzyło? Ano skończyła się kampania wyborcza i w zderzeniu z trudną rzeczywistością finansów miasta i rysującą się coraz bardziej perspektywą inicjatywy referendalnej o odwołaniu prezydent miasta, nie ma odwagi do konfrontowania się ze środowiskami religijnymi.

FINANSE GMINNE. Swoiste „sprawdzam” powiedział radny Kamil Żbikowski wobec rządzącej miastem większości w Radzie Miasta i wyłożył karty na stół. Uznał on, że jeśli władza dokręca finansową śrubę miastu i gminnym instytucjom, a także samym mieszkańcom (poprzez podnoszenie opłat, czynszów i lokalnych podatków), to szukania dalszych oszczędności powinno się zacząć od siebie czyli radnych Rady Miasta. Dlatego też założyciel i lider Lepszego Zabrza formalnie założył komitet obywatelski, którego celem jest zbieranie podpisów mieszkańców pod projektem uchwały Rady Miasta o obniżeniu diet radnym średnio o około 25 procent. Według jego wyliczeń, dałoby to miastu w roku 337 tys. zł oszczędności, co w skali całej pięcioletniej kadencji stanowi już sumę blisko 1,5 mln złotych. Zgodnie z przepisami, by projekt uchwały obywatelskiej mógł wejść pod obrady samorządu, musi się pod nim podpisać co najmniej 300 mieszkańców.

SŁUŻBA ZDROWIA. Szpitalowi Miejskiemu w Zabrzu realnie grozi postawienie w stan upadłości, bo wszystkim swoim 500 dłużnikom winny jest około 69 mln złotych i nie był dotąd w stanie regulować nawet zobowiązań wynikających z wyroków sądowych. Nowy prezes tej gminnej spółki - Krzysztof Skowron wdrożył jednak rozwiązanie restrukturyzacyjne nazywane w prawie „postępowaniem o zatwierdzenie układu”, które pozwoliło zamrozić na cztery miesiące wszelkie działania windykacyjne i podjąć negocjacje z firmami-wierzycielami. W związku z tym obecne zobowiązania placówki są płacone na bieżąco, wprowadzono plan częściowej jej restrukturyzacji i w najbliższym czasie nie powinno się wydarzyć nic, co by doprowadziło do zawieszenia wykonywania usług medycznych i ratujących zdrowie. Prowadzeniem zaś wspomnianego postępowania zajmuje się kancelaria prawna PF Restrukturyzacje, co kosztować będzie szpital 100 tys. zł. O tym wszystkim dowiedzieliśmy się podczas posiedzenia komisji rewizyjnej Rady Miasta w Zabrzu, które odbyło się we wtorek (26 listopada) na terenie biskupickiego szpitala. Dziennikarz naszego tygodnika był jedynym przedstawicielem mediów podczas tego spotkania. 

KONTROWERSJE. Wbrew obowiązującej narracji władz Zabrza o chęci zabiegania o kontynuowanie planów inwestycyjnych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w naszym mieście, zaledwie trzynaścioro z 25 radnych podpisało się pod apelem środowiska samorządowego Zabrza do najwyższych władz państwowych w tej sprawie. Co znamienne, wniosek do Prezesa Rady Ministrów, Marszałka Województwa Śląskiego oraz Prezydenta RP, a zainicjowany przez dwóch radnych klubu Dla Zabrza - Sebastiana Dziębowskiego i Dariusza Walerjańskiego nie został nawet zgłoszony jako formalna uchwała Rady Miasta. Krążył jedynie w kuluarach samorządu. Według naszych ustaleń, inicjatywa wzbudziłA bowiem sprzeciw radnych Koalicji Obywatelskiej, którym teoretycznie też powinno zależeć na budowie wielkiego szpitala uniwersyteckiego w naszym mieście. To bowiem nie tylko nowe miejsca pracy i wzrost wpływów z podatków, ale także rozwój mniejszych firm z branży usług okołomedycznych. Z racji planowanego przeniesienia inwestycji do Gliwic, z Zabrza może odpłynąć też cała rzesza studentów, a co za tym idzie – przestaną oni w naszym mieście wydawać pieniądze na wynajem mieszkań czy żywność. Bierność zabrzańskiej KO w tej sprawie wskazuje, że ma ona świadomość swojej bezradności, więc pełna kapitulacja jest dla niej mniejszą ujmą niż narażenie się na gniew partyjnej centrali.

FINANSE. Po odwołaniu latem przez nowe władze Zabrza prezesa wodociągów - jak podawano ze względów na doprowadzenie do złego stanu finansowego spółki – przez miasto przeszła wieść, iż chodzi o duże straty, jakie poniosła firma w roku ubiegłym wynikłe m.in. z zawierania złych umów z zewnętrznymi podmiotami, brakiem kontroli nad budżetem i krótko mówiąc rozrzutnością. Istotnie, Piotr Niemiec (były już prezes ZPWiK) na sesji Rady Miasta przyznał że prowadzona przez niego firma zanotowała za rok 2023 stratę prawie 26 milionów złotych. By uciąć wszelkie plotki i dowiedzieć się prawdy, radni zobowiązali zatem nowego szefa firmy - powołanego na stanowisko 19 lipca Marcina Wrońskiego - do przygotowania dokładnej analizy „dlaczego tak się stało?”. Odpowiedź udzielona we wtorek (29 października) podczas komisji rewizyjnej okazała się krótka i ucinające wszelkie spekulacje: - To efekt niedostosowania taryf opłat za wodę i ścieki do realiów finansowych, czyli brak wprowadzenia w zeszłym roku podwyżek za te usługi dla mieszkańców – powiedział na samym początku wspomniany Marcin Wroński.