RECENZJA. Któż z nas nie zna Spidermana? Jeśli nie osobiście, to przynajmniej z widzenia? Na temat Petera Parkera - chłopaka, który powziął moce zbliżające go do pająka – powstawały wpierw komiksy (od 1962 roku), a potem filmy, seriale i wiele innych popkulturowych produktów. Najnowszym dziełem o jego przygodach jest zaś gra komputerowa Marvel's Spider-Man, która z miejsca – choć ma zasięg ograniczony tylko do użytkowników playstation4 (jako oprogramowanie na wyłączność dla tej konsoli) – stała się hitem, np. w Japonii tempo jej sprzedaży było tak wysokie, że zaczęło brakować jej w sklepach. W pierwsze trzy dni handlu nabyło ją na całym świecie aż 3,3 miliony osób, co przebiło nawet największy do tej pory hit na ps4, czyli fantastyczne God of War (3,1 mln osób/3 dni). Co takiego jest w tej grze, że ludzie tracą dla niej głowę?
W SIECI POWIĄZAŃ. Głównym atutem Marvel's Spider-Man jest oczywiście rozpoznawalny i lubiany na całym świecie bohater. Peter Parker to tym razem już nie zagubiony chłopiec odkrywający z przerażeniem możliwości, jakimi został obdarzony, lecz superbohater pełną gębą. Buja się na pajęczej linie między drapaczami chmur z dużą wprawą i świadom zadań, jakie ma do wykonania. Ale po zdjęciu pajęczego kostiumu to młodzian, jakich wielu. Ma ideały (praca naukowa), ale i też niestabilną pracę, boryka się z brakiem pieniędzy i przeżywa sercowe kłopoty. Ot, amerykański chłopak z sąsiedztwa. Fabuła dzięki temu jest pełna luzu, choć nie brakuje i chwil wzruszających. Przede wszystkim jednak akcja jest bardzo wartka i w pogoni za dalszym ciągiem zmagań naszego bohatera z kolejnymi rzezimieszkami, a także innymi (złymi) bohaterami o nadludzkich mocach, z pola widzenia mogą uciec zadania poboczne, które też są dla superbohatera superważne. Ich wykonywanie, a także zapobieganie przestępstwom na ulicach, podbijanie siedzib różnego autoramentu przeciwników, zbieranie poprzylepianych po całym mieście plecaków z sentymentalnymi pamiątkami, podejmowanie wyzwań tajemniczego Taskmastera, rozwiązywanie fizycznych i chemicznych łamigłówek, robienie zdjęć kultowym nowojorskim miejscom, łapanie zbiegłych gołębi – to wszystko daje nam punkty doświadczenia, a także różnorodne żetony (przestępstw, badawcze, wyzwań itp.), które służą do odblokowywania kolejnych kostiumów (większość z nich daje nam bonusowe możliwości), gadżetów i umiejętności na polu walki.
ZAPLĄTANI. Właśnie: walka… Mamy tutaj do czynienia z jednym z najprzyjemniejszych i dających moc frajdy systemem pojedynkowania się z rywalami: początkowo jest oczywiście ciężko, ale w ramach nabywania kolejnych umiejętności, rywalizacja na pięści i sztuczki przeradza się w czystą przyjemność. Przyszpilanie rywali pajęczyną do ścian i latarni, robienie z nich kokonów pod sufitem, raczenie kopniakami z powietrza, miotanie związanymi rywalami, jak i przedmiotami miejskiej infrastruktury (to przypomina nieco serię Yakuza), efektowne sekwencje eliminacji… Korzystanie w ferworze walki z całej palety kombinacji jest naprawdę ekscytujące i… relaksujące. Zarzuca się nawet czasami grze, że walka w niej jest zbyt łatwa i nawet tzw. bossowie, choć wobec każdego z nich należy stosować inne środki przymusu bezpośredniego, nie potrafią na długo (np. kilka dni) zatrzymać. Ale czy każda gra musi stawiać przed graczem wyzwania, które frustrują? Nie każda i ta taka nie jest.
NEW YORK, NEW YORK. To co odróżnia Spider-Mana (sam bohater już na wstępie gry zwraca uwagę jednemu z oponentów, że jego ksywkę należy jednak pisać z dywizem) od innych superbohaterów, to umiejscowienie nie w jakimś fikcyjnym mieście typu Gotham (tam porządek robi Batman), lecz silnie powiązanie z lokalnością Nowego Jorku. O ile w wydanej w czerwcu wyścigówce The Crew 2 to miasto wygląda jak wiele innych amerykańskich metropolii, bo wystarczyło potraktować je tam pretekstowo, to Marvel's Spider-Man jest formą hołdu oddanemu Manhattanowi i okolicom. Niemal każdy drapacz chmur został oddany z wielkim pietyzmem, a dzięki mocom Petera Parkera możemy je oglądać ze wszystkich perspektyw. Najrzadziej z perspektywy ulicy, bowiem nasz bohater większość czasu spędza w powietrzu, niemniej gdy już zdecyduje się zejść na ziemię, reakcje na niego bywają skrajne. Jest już ze swoich 8-letnich dokonań dobrze znany nowojorczykom, więc zażywa wszelkich konsekwencji sławy: jej blasków (niektórzy chętnie chcą z nim przybijać „piątkę”), ale i cieni. Ma nawet osobistego radiowego hejtera, który zniechęca mieszkańców NY do naszego bohatera na wszelkie sposoby, wprowadzając do gry silny wątek parodystyczny. Sam bohater do wszelkich docinków podchodzi z dystansem i pokorą, dzięki czemu gra utrzymuje pogodny klimat.
ROZBUJANIE NA EKRANIE. Marvel's Spider-Man to rozgrywka w pełnym tego słowa znaczeniu, bo lekka, łatwa i przyjemna. Jej przejście zajmuje 20-30 godzin (w zależności od zaangażowania w poboczne misje i wyzwania), a na tym się nie skończy, bo gra jeszcze w tym roku otrzyma cyfrowe dodatki (tzw. DLC, dodatkowo płatne). Pierwszy odcinek trzyczęściowej sagi The City That Never Sleeps, nosząca nazwę The Heist, zadebiutuje już 23 października i wprowadzi do gry w większym wymiarze niejaką Black Cat, która jest bohaterką jednej z rozbudowanych misji, skutecznie wodząc Petera Parkera za nos. W listopadzie i grudniu będą kolejne dodatki, a już głośno mówi się o nieuchronności kontynuacji Marvel's Spider-Man, wszak opowieść o Człowieku-Pająku to typowe amerykańskie neverending story…
Kopię gry Marvel's Spider-Man otrzymaliśmy od firmy od Sony Interactive Entertainment
|