TRZY NA CZY. JAN GRĄDALSKI (59 lat) – pochodzi z Gorlic (Małopolska), w Zabrzu – z przerwami - działa od 1994 roku. Niegdyś prowadził sekcję sportową w Dzielnicowego Domu Kultury w Kończycach, ucząc gry w piłkę nożną i tenisa ziemnego. Teraz jednak specjalizuje się w tenisie stołowym, w którym osiągnął wiele sukcesów. Pracując w Grybovii Grybów, Glinika Gorlice czy Radości Gorlice wychował kilku mistrzów Polski i reprezentantów kraju, do sukcesów poprowadził m.in. swoją córkę Sylwię Rożek. Teraz – po dwudziestu latach – powrócił do pracy z młodzieżą, tworząc sekcję tenisa stołowego w Zabrzu. W tym roku zorganizował już trzynaście turniejów mistrzowskich w zabrzańskich szkołach i dwanaście turniejów z udziałem czołowych zawodników na Śląsku.

- Czy młodzi zabrzanie garną się do tenisa stołowego?

- Moja grupa działa od niedawna, ale mam już wielu chętnych. Treningi w Biskupicach rozpocząłem w kwietniu, działając w strukturach UKS Quo Vadis Makoszowy. Od pewnego czasu przeszliśmy pod skrzydła UKS Trampkarz 22. Na koniec roku szkolnego trenowało u nas 41 dzieci, a teraz wykrystalizowała się mocna grupa 22 zawodników. Działamy w oparciu o młodzież z SP 21 i SP 22, ale na nasze zajęcia uczęszczają także dzieci z SP 7, SP 31, SP 36, SP 46 i ze szkoły katolickiej. Moim celem jest uczynienie z tenisa stołowego wiodącej dyscypliny w Zabrzu.

- Czy to jednak możliwe? W naszym mieście najważniejsza jest piłka nożna, jest też czołowa w kraju sekcja piłki ręcznej...

- Ale dla nas też może znaleźć się miejsce. W przeszłości, w czasach sukcesów Andrzeja Grubby, Leszka Kucharskiego czy Jolanta Szatko-Nowak (w sierpniu gościła w Zabrzu na jednym z turniejów – przyp. red.), tenis stołowy był bardzo popularny w naszym kraju, teraz rzeczywiście jest sportem niszowym. Stało się tak, bo o ile kiedyś nasza dyscyplina była szczodrze finansowana przez państwo, dziś może polegać tylko na sponsorach i reklamodawcach, których jest mało. Z drugiej strony: skoro nie jest to pierwszoplanowa dyscyplina, łatwiej w niej odnieść sukces, bo jest mniejsza konkurencja. I to może być dla wielu młodych sportowców zachętą. Zapraszam wszystkich uczniów szkół podstawowych z Zabrza do podjęcia treningów, ćwiczymy w Biskupicach w każdą środę i czwartek, a w sobotę organizujemy otwarte dla wszystkich turnieje.

- Czy długo będziemy musieli czekać na sukces zabrzańskiego zawodnika na arenie krajowej?

PEŁNA TREŚĆ ROZMOWY W GŁOSIE nr 44 / 2014