Złota hałda II - czyli najgorsza finansowo oferta okazała się według urzędników najlepsza Email
Wpisany przez Paweł Franzke napisz do autora    czwartek, 06 października 2011 11:38

GŁOS dotarł do kolejnych bulwersujących ustaleń z zakończonego śledztwa w sprawie korupcyjnej z udziałem znanego zabrzańskiego samorządowca – radnego i byłego wiceprezydenta miasta Jerzego Werety.  Tym razem odkrywamy, jaki urzędowy mechanizm sprawił, że w 2008 roku plan Werety został zrealizowany i jak to się stało, że przy wykorzystaniu procedur przetargowych dzierżawę i ugaszenie hałdy gmina zleciła konsorcjum, które miało mniejszy potencjał i doświadczenie od konkurencji, a co najważniejsze – z racji pozyskania hałdy wpłaciło do gminnej kasy dziesięć razy mniejsza kwotę niż oferował miastu inny z podmiotów gospodarczych. Według naszych nieoficjalnych ale potwierdzonych ustaleń, informacje przedstawiane poniżej w dużej mierze znalazły odzwierciedlenie w akcie oskarżenia skierowanym już do sądu przeciwko Werecie oraz dwóm biznesme-nom, którzy zdaniem prokuratury mieli przekupić samorządowca w zamian za pomoc w wygraniu przetargu na ugaszenie i dzierżawę pokopalnianej hałdy.

Przypomnijmy, wcześniej w artykule „Złota hałda” ujawniliśmy bardzo podejrzane zdaniem prokuratury kontakty i relacje biznesowe pomiędzy Weretą a właścicielami konsorcjum, które w bardzo niejasnych okolicznościach wygrało przetarg na zagospodarowanie gminnej hałdy (oferowali miasto zapłacenie 250 tysięcy wobec 2,4 miliona proponowanych przez konkurencję). Dziś próbujemy odpowiedzieć na pytanie, jak i dlaczego w Urzędzie Miejskim mogło dojść do tak kontrowersyj-nego rozwiązania.

Według ustaleń śledczych Wereta zobowiązał się wobec właścicieli zaufanego konsorcjum, że tak pokieruje pracami komisji przetargowej, by to ich oferta uznana została za najkorzystniejszą, co jak życie pokazało, wcale nie oznaczało jednak, że będzie dla gminy najlepsza. Decydująca miała okazać się dokumentacja opracowana przez Główny Instytut Górnictwa opisująca zasady sprawnego i bezpiecznego gaszenia hałdy. Konsorcjum zaprzyjaźnione z Weretą w chwili ogłoszenia przetargu już je posiadało, bo wcześniej szykowało się do wynajęcia od gminy hałdy (choć licząc na bezprzetargowy tryb).

- O taką dokumentację każdy podmiot mógł w każdej chwili wystąpić do GIG, ale trzeba było kilka tygodni na nią czekać. Ponieważ dwie pozostałe startujące w przetargu firmy w chwili jego ogłoszenia nie miały jeszcze tej dokumentacji, zabrakło im czasu na jej pozyskanie wobec zbyt krótkiego okresu pozostawionego na złożenie ofert – mówi osoba znająca kulisy śledztwa. – Z praktycznego punktu widzenia nie powinno to jednak dyskredytować konkurencji, gdyż każdy znający realia pozyskiwania tej dokumentacji mógł być pewien, że do czasu podpisania umowy i rozpoczęcia prac najpewniej ekspertyza GIG byłaby już gotowa.

Zaufany urzędnik?
Ogłoszenie o przetargu na dzierżawę hałdy, dającej później miliony ze sprzedaży kruszywa pod budowę DTŚki, zostało zamieszczone wyłącznie w BIP oraz stosunkowo niskonakładowym tygodniku. Gdy Wereta dowiedział się o ogłoszeniu postępowania, bardzo się zdenerwował. Jak ustalili śledczy, zadzwonił on do ówczesnego wicenaczelnika Wydziału Zarządzania Nieruchomościami Tomasza Saternusa. Mówił wyraźnie podniesionym głosem. Ale to nie był pierwszy i też nie ostatni kontakt obydwu panów, zresztą nie tylko w tej sprawie.  Zdaniem osób znających kulisy śledztwa, wiele wskazuje na to, że Saternus był urzędnikiem, który sporo w swym życiu zawodowym zawdzięczał Werecie. Ten ostatni na różne sposoby wydawał się go wspierać i otaczać „opieką”.

- Saternus odegrał w sprawie niebagatelną rolę. To on np. opracowywał założenia konkursu w sprawie wydzierżawienia hałdy, on też zasiadał w komisji przetargowej i on udostępnił Werecie jako radnemu złożone w przetargu oferty do przejrzenia – przyznaje z całą stanowczością jeden ze śledczych. – Ale nie ma też żadnych dowodów na to, by czynił to w zamian za jakąkolwiek korzyść finansową. Prawdopodobnie po prostu czuł się zobowiązany wobec samorządowca, a ten ostatni też potrafił rozpierać się łokciami w urzędzie i uchodzić za tego, co wszystko może. Zdarzało się i tak, że wiceprezydent Lewandowski wprost wydawał urzędnikom polecenie informowania Werety o tym, co i dlaczego dzieje się na hałdzie.

Dowolność komisji nieograniczona
Dziwne w sprawie były same okoliczności formalnego powołania komisji przetargowej. Choć zdaniem śledczych to ona powinna ustanawiać założenia konkursowe i czuwać nad właściwym rozpisaniem i ogłoszeniem przetargu, komisja została powołana zarządzeniem prezydent miasta Małgorzaty Mańki-Szulik dopiero… w dniu otwarcia kopert ofertowych. Przy czym uzasadnienie do tego zarządzenia napisał już wiceprezydent Krzysztof Lewandowski, zaś obydwaj włodarze miasta nie zauważyli, że powołane przez nich ciało nie posiada żadnego własnego regulaminu postępowania i oceny ofert. Później komisja też nie korzystała z regulaminów choćby innych podobnych komisji.

- Tak więc komisja decyzję mogła podjąć jakąkolwiek, gdyż wystawić miała oceny nie mając ustanowionych żadnych kryteriów oceny ofert. Jej członkowie nie zadali sobie nawet trudu, by oszacować kubaturę i wartość hałdy! – podkreśla nasz rozmówca.

Po oficjalnym otwarciu kopert okazało się, że oferta zaufanego konsorcjum Werety sprawia wrażenie najgorszej. Oferowała bowiem miastu zapłacenie jedynie ćwierć miliona złotych, zaś dwie pozostały firmy – Eko Trans oraz Haller odpowiednio pół miliona oraz 2,4 miliona złotych. I wtedy nagle prace nad rozstrzygnięciem przetargu zawisły w powietrzu na 6 dni. Dopiero po tym czasie rozstrzygnięto konkurs. Dopytywani w śledztwie o tę sprawę najważniejsi urzędnicy wydziału nie potrafili tego racjonalnie wyjaśnić.

Tymczasem analiza sposobu rozstrzygnięcia przetargu wprawiła śledczych w niemałe osłupienie. Jak tłumaczyła Anna Wyleżoł, naczelnik Wydziału Zarządzania Nieruchomościami, system oceny ofert i punktacji został ustalony przez konsensus członków komisji. Polegał on na tym, że z podanych w ogłoszeniu sześciu kryteriów stawianych oferentom, tak naprawdę punkty przyznano tylko za spełnienie… pierwszych trzech. Warto im się bliżej przyjrzeć, bo dokładnie pokazują dlaczego najsłabsza oferta okazała się najkorzystniejsza…

Wygraliby i za złotówkę
Pierwszym kryterium było posiadanie wspomnianej dokumentacji Głównego Instytutu Górnictwa. Zaufane konsorcjum Werety je posiadało, więc dostało 3 punkty, zaś konkurencja tylko po 1.

Drugim kryterium był czas wykonywania zadania. Życie pokazało, że było to - zdaniem śledczych - zupełnie zmistyfikowane kryterium. Podczas gdy konkurenci uczciwie podawali czas niwelacji zwałowiska na 36 miesięcy, to polecana przez Weretę firma zobowiązała się to zrobić dokładnie o połowę szybciej. I zadeklarowała to pomimo tego, że dysponowała ona najmniejszym potencjałem sprzętowym i ludzkim i w związku z tym realnie nie była w stanie wykonać tych prac szybciej niż konkurencja.

- Oczywiście po wyeliminowaniu konkurencji, gmina aneksowała umowę z tym konsorcjum i zezwoliła na dzierżawę zwałowiska do 36 miesięcy – zwraca uwagę osoba znająca kulisy sprawy. Niemniej, pierwotnie podany czas pracy spowodował, że zaufane konsorcjum dostało znowu trzy punkty, a konkurenci po 2.

Wygraliby i za złotówkę
- Tak więc wynika z tego, że przed rozpatrzeniem kryterium trzeciego – ceny, w sytuacji gdy jedne konsorcjum miało już 6 punktów, a konkurenci jedynie po 3, w zasadzie sprawa była już rozstrzygnięta, gdyż za „cenę” można było dostać maksymalnie 3 punkty, a minimum 1. Tak więc nawet, według logiki komisji przetargowej, gdyby konsorcjum zaoferowało tu symboliczną złotówkę tytułem dzierżawy, to i tak musiałoby wygrać konkurs – potwierdza nasze ustalenia dopytywany o sprawę prokurator Michał Szułczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Ostatecznie więc bezapelacyjnie konkurs wygrało konsorcjum najmniej doświadczone w bojach i najmniej wpłacające do gminnej kasy. W tym miejscu warto podkreślić, że gdyby komisja przyznała punkty także za np. kryterium nr 5 – „referencje”, nowo powstałe konsorcjum nie byłoby w stanie się równać z od lat obecnymi ma rynku dwiema pozostałymi firmami. Dlaczego postanowiono więc ocenić tylko połowę z postawionych wymagań? – tego urzędnicy nie potrafili dokładnie uzasadnić.

- Urzędnicy podejmujący decyzję świadomie zrezygnowali z uzyskania kwoty o ponad 2 miliony 200 tysięcy wyższej kierując się tylko im zrozumiałą logiką – dodaje prokurator Szułczyński, ale zaraz też podkreśla: - Choć urzędnicy komisji przetargowej podjęli decyzję sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem, to nie jest to kategoria weryfikowalna w sensie reguł prawno-karnych. Z tego też powodu nie oskarżyliśmy przed sądem żadnego z urzędników.

Kłamstwa urzędowe
Pewną ciekawostką w sprawie jest fakt, iż jak ustalono w śledztwie, urzędnicy miejscy podawali przedstawicielom odrzuconych firm kompletnie nieprawdziwe powody przegranej. Jeden z nich usłyszał mianowicie, że jego firma – w przeciwieństwie do zwycięskiej - nie miała uzgodnień co do przebudowy linii energetycznej wysokiego napięcia, a poza tym zaproponowana miastu kwota dzierżawy też była rzekomo zbyt niska!

Życie dopisało jednak zaskakujący finał zadający kłam informacjom podawanym wówczas przez urzędników. Już po aresztowaniu Werety, gdy sprawa zabrzańskiej hałdy stała się głośna medialnie, zakład energetyczny Vattenfall w lutym br. złożył w prokuraturze znamienne zawiadomienie o przestępstwie. Poinformowano w nim, że zwycięskie konsorcjum likwidujące hałdę, bez uzgodnień z właścicielem sieci energetycznych i bez wystąpienia o zgodę na przebudowę słupów energetycznych, spowodowało zagrodzenie dla życia i zdrowia ludzi…

Pytany dziś o te wszystkie zdumiewające ustalenia śledczych Tomasz Saternus, obecnie szef gminnej Jednostki, nie chciał komentować sprawy. – Całe moje wnętrze wręcz krzyczy, że to nie tak było, ale o sprawie opowiem dopiero przed sądem, jeśli zostanę wezwany na świadka – podkreślił. Z kolei do Anny Wyleżoł, naczelnik Wydziału Zarządzania Nieruchomościami nie zdołaliśmy się dodzwonić w tej sprawie. Jej pracownicy wciąż tłumaczyli, że jest bardzo zajęta lub w terenie.

Jerzy Wereta nie przyznaje się do winy.

PS. Pełne personalia podejrzanego Jerzego Werety podajemy na jego pisemną prośbę.

 
Zobacz także

» Kup, przeczytaj i mądrze zadecyduj! Specjalne wyborcze wydanie Głosu już do kupienia i czytania.

TYGODNIK LOKALNY. Najświeższe "wyborcze" wydanie tygodnika „Głos Zabrza i Rudy Śląskiej” w kioskach już od poranka, a w nim dominuje szeroko podjęta już przed tygodniem właśnie tematyka wyborcza. To już w niedzielę decydować...

» Policjanci ujęli trzech poszukiwanych do odbycia kary. Czy jednym z nich jest były wiceprezydent Zabrza?

AKCJA POLICJI. Zabrzańscy policjanci zatrzymali trzy poszukiwane osoby! Między innymi ujęto rankiem 65-letniego mieszkańca, który m.in. za przyjęcia korzyści majątkowej powinien odbywać karę 2 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności na...

» NOWY GŁOS W KIOSKACH: Skazany były wiceprezydent nie ma zdrowia na więzienie, ale chodził na mecze i zabawy. Afera w komendzie policji. Wiatr zmian w dyrektorskich gabinetach zarządu dróg. Z Madagaskaru do Rokitnicy. Tajemny kościół na… złomnicy

GŁOS ZABRZA I RUDY ŚLĄSKIEJ. Tradycyjnie już od czwartkowego poranka do nabycia w kioskach i salonach prasowych najnowszy, tym razem świąteczny numer GŁOSu - najstarszego, najbardziej profesjonalnego i dociekliwego tygodnika o mieście, a w...

» Czy były samorządowiec Jerzy Wereta trafi za korupcję do więzienia? Sąd powołał biegłych lekarzy dla oceny jego stanu zdrowia

WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI. Nie rozstrzygnęło się pod koniec grudnia, czy były radny lewicy i dawny niezwykle znany wiceprezydent Zabrza – Jerzy Wereta trafi do więzienia odsiadywać prawomocny wyrok 2 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności...

» Czy skazany za korupcję były wiceprezydent Zabrza uniknie więzienia?

Z SĄDOWEJ WOKANDY. Jutro – w czwartek - w samo południe, w Sądzie Rejonowym w Zabrzu rozstrzygną się dalsze losy byłego wiceprezydenta miasta Jerzego Werety. Sędzia Marek Kaszub – były prezes tegoż sądu w czasach, gdy skazany...
 

FACEBOOK

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA