EKOLOGIA. - Przed moimi oknami właśnie wycięto cztery zdrowe, dorodne drzewa, a z piątego pozostał jedynie kikut! Kto wydał na to zgodę? - pyta oburzona mieszkanka ul. Hermisza w Zabrzu. „Współwinowajcą”, który jak się okazało postąpił zgodnie z prawem, okazał się Wydział Ekologii Urzędu Miejskiego w Zabrzu, który wspomnianej zgody udzielił w październiku właścicielowi terenu, Zabrzańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Od Janusza Famulickiego, naczelnika tego wydziału dowiedzieliśmy się, że wycięto topole, które bardzo intensywnie rosną, ale równie szybko stają się kruche i mogą stanowić zagrożenie. W dodatku nie były one gatunkiem rodzimym, tylko mieszańcami. - To jedyny gatunek, za którego wycięcie nie nalicza się opłat. Spółdzielnia wystąpiła o pozwolenie, a nasze oględziny potwierdziły, że wszystkie te drzewa były w przeszłości źle przycięte, co uczyniło ich gałęzie jeszcze bardziej podatnymi na niszczycielskie działanie wiatru. Ustawodawca zezwala na wycinanie topól, mających w obwodzie ponad metr. Te miały od 1,3 do 2,2 metra - tłumaczy Famulicki.

Na pocieszenie mieszkańcom ul. Hermisza, zatroskanym legalną – jak się okazało – wycinką, dodajemy, że w tym miejscu zostanie zasadzonych pięć innych drzew.