W ubiegłą niedzielę Górnik pokonał mistrza Polski - Raków Częstochowa (2-1), więc tym bardziej musiał zwyciężyć dzisiaj, gdyż grał z ostatnim zespołem tabeli, ŁKS-em Łódź. I tak też się stało, ale rozmiary wygranej zaskoczyły największych optymistów.
Wprawdzie łodzianie dominowali w początkowym okresie spotkania, oddali dwa-trzy groźne strzały, a raz nawet zapachniało rzutem karnym (piłka trafiła w rękę naszego obrońcę), ale zabrzanie po pół godzinie opanowali sytuację i sami zaczęli atakować. W sumie jednak żadna z drużyn w I połowie nie stworzyła sytuacji jednoznacznie bramkowej, ale gol jednak i tak padł. W 42 minucie z lewej strony w pole karne gospodarzy centrował Michal Siplak, ale zrobił to tak niedokładnie, że… strzelił gola! Piłka poszybowała w długi róg, zaskakując bramkarza gospodarzy, który szykował się do powietrznej walki o piłkę z napastnikami Górnika na przedpolu swojej bramki. - Tak, dośrodkowywałem piłkę, ale czasem z takich sytuacji bramki padają. Cieszę się, że tak to wyszło – mówił z rozbrajającą szczerością w telewizyjnym wywiadzie Słowak z Górnika.
W 52 minucie powinno być 2-0, bo Piotr Krawczyk przechwycił piłkę rozgrywaną przez łódzkich obrońców i wyszedł „sam na sam” z bramkarzem ŁKS-u, ale fatalnie spudłował! Dziesięć minut później z rzutu wolnego dobrze uderzył Dani Pacheco, ale piłka trafiła tylko w słupek. Co się odwlecze, to jednak nie uciecze... Tuż po wejściu na boisko Sebastian Musiolik starł się w polu karnym z Adamem Marciniakiem (kiedyś też grał w zabrzańskiej drużynie, teraz jest kapitanem ŁKS-u): upadli obywaj, ale sędzia Szymon Marciniak nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Wykorzystał go pewnie Daisuke Yokota, strzałem w środek bramki. Goście poszli za ciosem i po krótkim czasie było już 3-0, a tym razem na listę strzelców wpisał się Kryspin Szcześniak (główka po rzucie rożnym), zdobywając swego pierwszego gola w ekstraklasie. Gospodarzy dobili zaś Damian Rasak i Yokota, wykorzystując kardynalne błędy gospodarzy przy wyprowadzaniu piłki ze swojej połowy: dwie kontry, dwa strzały, dwa gole.
A w sumie pięć trafień, choć w całym meczu Górnik oddał raptem siedem celnych strzałów – ale skuteczność! To jedno z najwyższych wyjazdowych zwycięstw zespołu od wielu, wielu lat. Pomyśleć, że przed dzisiejszym meczem nasz zespół miał na koncie zaledwie dziewięć goli (w dwunastu meczach).
Bezpośrednio po meczu Górnik awansował w tabeli na ósme miejsce, ale nie wiadomo czy zdoła je utrzymać po rozegraniu pozostałych (sobotnich, niedzielnych i poniedziałkowego) spotkań trzynastej kolejki.
PKO EKSTRAKLASA - 13. kolejka: ŁKS ŁÓDŹ - GÓRNIK ZABRZE 0-5 (0-1) 0-1 Siplak (42) 0-2 Yokota (65-karny) 0-3 Szcześniak (75) 0-4 Rasak (80) 0-5 Yokota (82) ŁKS: Bobek - Szeliga, Monsalve, Marciniak, Flis - Ramirez (67 Pirulo, 79 Śliwa), Dankowski, Louveau (60 Hoti), Głowacki - Janczukowicz (79 Łabędzki), Jurić (67 Tejan). GÓRNIK: Bielica - Sekulić (85 Barczak), Szcześniak, Janicki, Siplak - Yokota (83 Ennali), Rasak, Pacheco (83 Dadok), Czyż, Lukoszek (63 Kapralik) - Krawczyk (63 Musiolik). Żółte kartki: Louveau, Marciniak - Siplak. Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 8247.
|