PIŁKA RĘCZNA - SUPERLIGA. - Moglibyśmy przegrać siedmioma-ośmioma bramkami, przegraliśmy czternastoma. To wstyd - z niedowierzaniem kręcił głową Franciszek Michór, kierownik NMC Powen Zabrze po meczu z Vive Targami Kielce. A początek nie wskazywał aż takiego łomotu, bo obie drużyny wymieniały się punkt-za-punkt. Kryzys nastąpił w 19 minucie (podobnie jak w meczu z Chrobrym - czytaj TUTAJ), gdy goście rzucili osiem bramek z rzędu, a zabrzanie nie odpowiedzieli nawet jedną. Głupio stracone piłki - chociażby podaniami na szczelnie obstawionych obrotowych (ze słabiutkim wczoraj Żółtakiem na czele) przyniosły oczekiwanie smutny wynik. Do przerwy było 12:22.

W kolejnej odsłonie straty tylko się powiększały. Nie pomogło nawet chwilowe przebudzenie się Patryka Kuchczyńskiego (który, jak to określili kibice, zwykle stoi w kącie za karę...)  i pewna ręka Łukasza Stodtki czy Remigiusz Lasonia. Ten ostatni może mieć dłuższą przerwę w rozgrywce, bowiem wiele wskazuje na to, że letnia kontuzja dłoni odnowiła się po zderzeniu z jednym z rywali. Mecz skończył się... 26:40.

NMC Powen Zabrze - Vive Targi Kielce 26:40 (12:22)

Składy:
NMC Powen Zabrze: Kicki, Banisz, Kotliński - Niedośpiał 1, Lasoń 4, Stodtko 3, Garbacz, Kuchczyński 5, Adamczak 2, Bushkou, Żółtak, Kowalski 4, Rumniak 4, Kandora 1, Droździk 1, Nat 1.

Vive Targi Kielce: Szmal, Losert - Grabarczyk, Tomczak 8, Tkaczyk 3, Olafsson 6, Bielecki 2, Strlek 3, Stojković 4, Lijewski, Buntić 1, Musa, Zorman 3, Rosiński 5.

Kary:
NMC Powen: 10 min
Vive Targi: 8 min