INTERWENCJE. Michał Zając na upragnione mieszkanie czekał blisko dziesięć lat. Szczęście z przydzielonej przez gminę przed trzema laty 36-metrowej kawalerki przy ul. Szczepaniakowej 24, z której dużym nakładem sił i pieniędzy uczynił przytulne gniazdko, szybko zastąpił jednak strach o zdrowie i życie żony oraz 2,5-letniego dziś synka. Niecały rok po przeprowadzce do nowego lokum na ścianach i meblach pojawiła się czarna pleśń... Gdy z początkiem listopada odwiedziliśmy Zająców, duszący zapach stęchlizny dosłownie „cofał” od progu.
Mieszkanie było wprawdzie zawilgocone jeszcze przed remontem, ale wydawało się, że zbicie starych tynków, zabezpieczenie preparatem antypleśniowym i wykonanie etażowego ogrzewania na zawsze uwolni nowych lokatorów od tego kłopotu. Mężczyzna z pomocą fachowców i ojca urządził w przydzielonej kawalerce (pokój z kuchnią) łazienkę, której wcześniej tam nie było. Niestety, jedyny przewód wentylacyjny w mieszkaniu - który po remoncie znalazł się w łazience - okazał się niewystarczający dla prawidłowego wentylowania nawet tak niewielkiej powierzchni.
Syzyfowa praca Już po roku, mimo pozostawiania niemal przez cały czas otwartych drzwi do łazienki, na ścianach i meblach pojawiły się czarne wykwity, a w powietrzu charakterystyczny smród stęchlizny. - Usiłowałam zmywać pleśń ze ścian i mebli, ale nie na wiele to się zdało – wspomina Magdalena Zając, która podobnie jak jej małżonek nie jest osobą w pełni zdrową.
2,5-letni synek Zająców przyszedł na świat z ciężkim niedotlenieniem mózgu. Zającowie czuli się bezradni, bo mimo ich starań, na skutek działania pleśni wygniły w międzyczasie tyły i spody mebli. W trosce o zdrowie synka oraz swoje jesienią zeszłego roku małżonkowie zwrócili się o pomoc do ZBM-TBS, który zarządza trzykondygnacyjnym „familokiem”.
– Pracownicy administratora porobili zdjęcia, po czym stwierdzili, że to wszystko nasza wina, bo mieszkanie jest za szczelne i panuje w nim zbyt wysoka temperatura – mówi Magdalena (to ciekawe, bo w przeważających przypadkach ZBM-TBS jako przyczynę pojawiania się pleśni na ścianach wskazuje… niedogrzanie mieszkań – przyp. red.). Tymczasem z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Systematyczne zmywanie pleśni już nie wystarczało. Co gorsza, pojawiła się ona też na uszczelce lodówki! Na domiar złego w maju bieżącego roku przez ścianę szczytową budynku do pokoju w kuchni i łazienki zaczęła przenikać woda. Zającowie wystąpili do swego ubezpieczyciela o odszkodowanie. W protokole szkody, podpisanym przez inspektora z ZBM-TBS, stwierdzono nieszczelność w obróbkach blacharskich na dachu i brak nasady kominowej.
Niestety, naprawa tych usterek nie zlikwidowała przyczyny tworzenia się pleśni. Na domiar złego z końcem października Zającowie otrzymali zakaz palenia w piecu centralnego ogrzewania. Powodem było rozszczelnienie się komina dymowego (zbudowanego blisko 100 lat temu), co stworzyło zagrożenie dla mieszkającego wyżej sąsiada. Na szczęście założenie wkładu kominowego zajęło zaledwie kilka dni i niebawem Zającowie z radością zawiadomili nas, że mogą już ogrzewać mieszkanie.
- Po wizycie kominiarza okazało się jednak, że sąsiad bynajmniej nie jest bez winy, bo sam wcześniej nie mając odpowiednich kwalifikacji, ani zezwolenia, przebił się do tego komina, by odprowadzić spaliny ze swego pieca – wspomina Magdalena Zając.
Zbyt szczelne mieszkanie Ten sam kominiarz nakazał jednocześnie Zającom zamontować wywietrzniki w oknach, by usprawnić niedostateczną wentylację. - Dlaczego mamy to robić na swój koszt? – denerwowała się Magda Zając. – Przecież regularnie płacimy czynsz, więc wynajmujący powinien zapewnić nam normalne warunki życia. Po interwencji GŁOSu zarządca zobowiązał się wykonać wentylację na swój koszt. Bo choć kamienica jest na razie w tymczasowym zarządzie (co wcześniej stanowiło koronny argument administratora, przeciwko inwestowaniu w cudzą własność) to gmina już finalizuje starania o jej formalne przejęcie.
15 listopada została przeprowadzona wizja lokalna. W piśmie dyrektora ds. technicznych ZBM-TBS, Janusza Krisza czytamy: W wyniku oględzin stwierdzono rażące błędy w eksploatacji mieszkania oraz dużą ilość wilgoci powstałej z pary wodnej, której źródłem są sami mieszkańcy oraz wykonywane przez nich codzienne czynności, takie jak: gotowanie, zmywanie naczyń, kąpiele czy suszenie bielizny. Niestety błędem Państwa Zając jest dążenie do zapewnienia w nich prawie hermetycznych warunków. Najemcy lokalu we własnym zakresie i na swój koszt dokonali w 2011 roku remontu i na dzień odbioru lokal był w stanie technicznym dobrym i nie stwierdzono zagrzybienia. Zastosowane materiały na sufitach i częściowo w łazience panele pcv, płytki ceramiczne podłogowe oraz nadmiernie uszczelnianie mieszkania i chęć podwyższenia temperatury (stwierdzono ok. 25 stopni Celsjusza) w pomieszczeniu spowodowało gromadzenie się nie tylko pary wodnej, ale również innych substancji typu pleśń, a jej widoczne naloty na meblach to najczęstsze efekty braku wentylacji w mieszkaniu. Przeprowadzono w dniu wizji pomiar wilgotności w mieszkaniu (kuchnia 70,2%, łazienka 68,8%, pokój 73%) z powyższego wynika że, poziom wilgotności jest znacznie przekroczony przy dopuszczalnej maks. 40-50% (…) Kontrola mistrza kominiarskiego również potwierdziła konieczność rozszczelnienia mieszkania min. poprzez montaż nawiewników w ramach okiennych (…)
Najważniejsze dla Zająców, mających niewielkie dochody i spore wydatki, związane z licznymi schorzeniami w rodzinie, jest jednak ostatnie zdanie przesłanego pisma: Jednocześnie zostanie zlecona opinia mykologiczna (mykologia – dział biologi zajmujący się badaniem grzybów – przyp. red) mieszkania i podjęte dalsze odpowiednie kroki w celu wspólnego rozwiązania problemu.
Happy end? Przed tygodniem w mieszkaniu Zająców rzeczywiście zamontowano wywietrzniki podokienne. – Po raz kolejny usunęliśmy pleśń ze ścian oraz mebli i na razie jest spokój – cieszą się lokatorzy. Wbrew zapowiedziom próbki pleśni nie zostały jednak wcześniej pobrane do badań. Od kilku dni, pierwszy raz od dwóch lat, wchodzących w progi tego mieszkania nie wita już dławiący zapach stęchlizny. Czas pokaże, czy wywietrzniki zrekompensują brak prawidłowej wentylacji grawitacyjnej w kuchni i czy zarodniki pleśni nie wniknęły w ceglane mury już tak głęboko, że problem z czasem powróci...
ELŻBIETA SKWARCZYŃSKA-ADRYAŃSKA |